ROCZNIK JELENIOGÓRSKI 1974


(makieta)

Maria Jarmolukowa
"MARSJANSKIE TALERZE" NA ŚNIEŻCE


Śnieżka - najwyższa góra nie tylko Sudetów, ale i najwyższe wzniesienie na nizinie środkowej Europy aż po Ural na wschodzie - od wieków przyciągała uwagę człowieka swą stożkową sylwetką i zaskakującymi zjawiskami klimatycznymi. Już w połowie XVI w. humanista Krzysztof Schilling, rektor gimnazjum w Jeleniej Górze, podejmował pierwsze naukowe wycieczki na ten szczyt, pokusił się nawet o zmierzenie jej wysokości ponad Kotliną Jeleniogórską, uzyskując fantastyczny współcześnie wynik 30 stadiów, czyli około 5300 m.
Tak jeszcze przed kilku laty rysował się w lecie profil szczytu Śnieżki

Ten wygląd szczytu Śnieżki w zimie zwyczajny był narciarzom i turystom


Historia zabudowy tej dziwnej góry sięga XVII w. i wiąże się ze sporem o przebieg granicy śląsko-czeskiej w Karkonoszach. Udokumentowaniem śląskich praw do tego szczytu stało się wzniesienie na nim w latach 1665-1681 kamiennej kaplicy poświęconej św. Wawrzyńcowi. Odprawiane tu przez zakonników klasztoru cystersów w Cieplicach pięć razy w roku nabożeństwa ściągały tłumy pielgrzymów i ciekawskich.

ŚNIEŻKA W SŁUŻBIE TURYSTYKI

Kasacja klasztoru w Cieplicach w 1810 r. oraz przekształcenie się pobożnych wędrówek w wycieczki dla przyjemności spowodowały w 1824 r. oddanie kaplicy wieńczącej szczyt Śnieżki na cele świeckie: urządzono w niej gospodę i dom noclegowy. Powstał w ten sposób pierwszy w Karkonoszach obiekt, wykorzystywany wyłącznie w celach turystycznych.
W 1850 r. obok kaplicy stanęło schronisko, które jednak skutkiem zaprószenia ognia w 1857 r. spłonęło. Wzniesione przez właściciela Sommera po roku nowe schronisko też miało krótki żywot, zniszczył je bowiem piorun. Dopiero trzeci obiekt - z 1862 r. - przetrwał ponad sto lat. W 1868 r. stanęło też schronisko po czeskiej stronie szczytu. Przewodnik po Karkonoszach i Górach Izerskich Schlegela z 1910 r. informuje, że w obu schroniskach było łącznie 120-130 miejsc noclegowych. Brak wolnych miejsc sygnalizowała w dzień czerwona chorągiewka, a nocą - czerwona latarnia. W kaplicy, której po zbudowaniu schroniska przywrócono sakralny charakter, do końca XIX w. odprawiano nabożeństwa raz w roku - w dniu św. Wawrzyńca, 10 sierpnia. Główną atrakcją dla gości było jednak obserwowanie wschodów słońca, na które śpiących w schronisku budzono dzwonkiem.
Już w latach 1824-1834 gospodarz kaplicy-schroniska prowadził proste obserwacje meteorologiczne, w latach siedemdziesiątych właściciel czeskiego i śląskiego schroniska, Pohl - nadał im charakter systematyczny. Od 1880 r. w śląskim obiekcie czynna była mała stacja meteorologiczna. Niespełna 20 lat później - 1899-1900 - na szczycie wzniesiono obserwatorium, które z racji ręcznego transportu materiałów stało się w owe czasy najdroższą budowlą w Europie.
Kwadratowa 16-metrowa wieża nie była obiektem murowanym. Jej szkielet z bali dębowych i modrzewiowych spiętych śrubami długości do 4 m wypełniono kostką azbestowo-korkową grubości 18 cm, obustronnie powleczoną jutą przepojoną gipsem. Warstwę izolacyjną stanowiły z zewnątrz deski i papa, od wewnątrz - płyty pilśniowe. Całość zakotwiczono w skalnym podłożu stalowymi linami, krzyżującymi się w umieszczonej pod tarasem obserwacyjnym warstwie kamieni ważącej 5 ton i stabilizującej cały budynek.

Tak przez dziesiątki lat wyglądał szczyt Śnieżki


Co jest przyczyną wyjątkowego znaczenia Śnieżki dla meteorologii potwierdzonego tym, że obserwacje prowadzi się tu nieprzerwanie od ponad stu lat?
Większość procesów pogodowych odbywa się w warstwie przyziemnej (dolnej troposferze) na wysokości 1500 m. Tu powstają chmury, intensywniej występuje oblodzenie, większa jest ilość opadów. Śnieżka leży właśnie w tej warstwie, umożliwia więc obserwowanie najciekawszych dla meteorologii, a zarazem najbardziej nasilonych zjawisk lepiej nawet niż wyżej położone obserwatorium na Kasprowym Wierchu. Wypiętrzona ponadto wysoko ponad rozległą strefę przedgórza i dolin, posiada w dni pogody doskonałą widoczność, sięgającą po Ślęzę i pasmo wzgórz wokół Pragi.
Współczesne badania potwierdzają wcześniejsze opinie o subarktycznym klimacie Śnieżki. Z publikacji A. Schmucka wynika, że średnia roczna temperatura na Śnieżce za lata 1950-59 wynosi + 0,1°C, przeciętnie w roku jest tylko 185 dni z temperaturą powyżej zera, od opadów śniegu wolny jest tylko lipiec i czasem część sierpnia; pokrywa śnieżna zalega ponad 200 dni. Bardzo niskie temperatury notowano na szczycie Śnieżki w okresie minionego lata. Np. przez kilka godzin rannych w dniu 8 lipca br. termometr wskazywał tam zero stopni. Był to pierwszy zapis tak niskiej temperatury w lipcu w ciągu ostatnich 30 lat.
Przez 296 dni średnio notuje się na Śnieżce mgłę; dni opadów deszczu lub śniegu jest ponad 240, a średnia ilość opadów przekracza 1400 mm. Z danych pogodowych wiemy, że przeciętnie tylko 3 dni w roku są na szczycie bezwietrzne, zaś prędkość huraganowych wichrów dochodzi do 40 m/sek., a w podmuchach nawet do 70 m/sek.

CZARNA KARTA

Był w historii Śnieżki okres, na szczęście krótki, kiedy służyła one celom wrogim człowiekowi i funkcji tej mało nie przypłaciła wysadzeniem w powietrze wszystkiego, co ręka ludzka na jej szczycie stworzyła. W kronikarskich zapiskach gromadzonych przez kierownika obserwatorium mgr Tadeusza Hołdysa odnotowane są mało znane fakty, wiążące się z okresem tuż po zakończeniu działań wojennych w 1945 r.
Wynika z nich, że w czasie II wojny światowej w obserwatorium - ważnym strategicznie punkcie namiarowym - oraz w schronisku (po naszej stronie) zainstalowana była aparatura przekaźnikowa, połączona z główną kwaterą Hitlera i nadająca informacje metodą tele-dalekopisu. Na północno-wschodnim zboczu stanowiska artylerii przeciwlotniczej czyhały na alianckie samoloty, nadlatujące z rejonu Włoch, po kapitulacji tego państwa. W początkach maja 1945 r. wszystkie te urządzenia przygotowano do wysadzenia w powietrze za pomocą min, umieszczonych pod obu schroniskami i pod budynkiem obserwatorium.
Kierownik placówki Kurt Glas (pracował potem jeszcze przez rok w polskiej służbie meteorologicznej) dowiedział się o tych planach od stacjonującej na szczycie załogi wojskowej. Chcąc uchronić obiekt, w chwili gdy polskie i radzieckie jednostki zbliżyły się do stóp Śnieżki, upił żołnierzy i korzystając z zalegającej mgły, na sygnał nadany ze schroniska pod Śnieżką rzucił na zbocze wiązkę granatów symulując wybuch. Hitlerowcy przekonani o wykonaniu niszczycielskiego zadania wycofali się w kierunku Lućni Boudy, a Glas wraz z siedmiu "opiekunami" doczekał nadejścia polskiego patrolu. Wyłapani potem na Równi pod Śnieżką niemieccy maruderzy i wzięta do niewoli załoga Śnieżki rozminowali szczyt, zapełniając pociskami prawie dwa "studebakery" sprowadzone z Karpacza.

OBSERWATORIUM PĘKA W SZWACH



Mgr Tadeusz Hołdys
kierownik obserwatorium
meteorologicznego na Śnieżce


To, czego nie dokonała wraża ręka, powoli dokonywał czas. Arktyczny klimat, wiatry i wilgoć coraz bardziej nadwyrężały stan techniczny drewnianego budynku obserwatorium. Kiedy w 1949 r. w schronisku "Samotnia" obradowano nad zagospodarowaniem Karkonoszy, placówką na Śnieżce zainteresował się obecny na konferencji pełnomocnik do spraw obserwatoriów na terenie całego kraju dr Michał Orlicz, kierownik Obserwatorium PIHM na Kasprowym Wierchu. Po zapoznaniu się ze stanem obiektu wysunął on już wtedy wniosek budowy nowego obserwatorium na Śnieżce.


Dr inż. architekt Witold Lipiń-
ski projektant "talerzy mar-
sjańskich" na Śnieżce


Myśl tę podchwycił wówczas świeżo zaangażowany przez PIHM pracownik obserwatorium na Śnieżce, a od 1958 r. kierownik - mgr Tadeusz Hołdys. Uzasadnień wniosków słanych do władz nie brakowało. Budynek dożywał swoich dni, doraźne remonty nie dawały efektów. Drgania osłabionej konstrukcji przenosiły się na przyrządy zniekształcając pomiary i zapisy, na maleńkich tarasach (około 2-4 m2 powierzchni) brakowało miejsca na zainstalowanie dodatkowej aparatury umożliwiającej rozszerzenie programu badań.
Miejscowe władze w pełni uznawały potrzebę inwestycji na szczycie Śnieżki. Postulat taki zawarto w "Tezach Jeleniogórskich 1958" w dziale "Turystyka, wczasy, sport" (teza 10c); kolejne "Tezy" w punkcie 21 sprecyzowały już termin budowy schroniska i obserwatorium na lata 1962-1965. Rozważano zresztą to przedsięwzięcie już w 1952 r. w 1955 r. uruchomiony został nawet tytuł inwestycyjny, wskazujący jako inwestora ówczesny Zarząd Urządzeń Turystycznych PTTK (dziś OZOT PTTK). Pismem z 16 października władze wojewódzkie wydały zgodę na - cytuję za dokumentem - "lokalizację szczegółową budowy schroniska PTTK wraz z obserwatorium PIHM oraz rurociągu doprowadzającego wodę od Złotego Strumienia na Śnieżkę i Małą Kopę". W piśmie konwencjonalnie zawarte jest zastrzeżenie o obowiązku uzgodnienia projektów architektonicznych przed przystąpieniem do realizacji.
Aliści na takie zaawansowanie przygotowań inwestycji długo przyszło czekać. Do 1960 r. "Miastoprojekt Stolica-Wschód", któremu ZUT zlecił opracowanie koncepcji zabudowy, przedłożył wprawdzie aż trzy wersje rozwiązań, żadna jednak nie zachęcała do realizacji. Proponowany typowy kamienny blok hotelowy z wariantami w konstrukcji przyziemia czy dachu nie pasował ani do konfiguracji terenu, ani do kiesy GKKFiT-u, któremu jeleniogórski inwestor podlegał (były to lata ograniczania przedsięwzięć budowlanych w turystyce).
W sierpniu 1960 r. GKKFiT powierzył inwestycje istniejącemu zaledwie od roku Powiatowemu Przedsiębiorstwu Usług Turystycznych "Turystyka" w Jeleniej Górze. Wyszło ono z założenia, że skoro dotychczasowe przymiarki projektowe były nieudane, zacząć trzeba wszystko od początku. Powierzyło więc stworzenie nowej koncepcji schroniska i obserwatorium zakładowi projektowo-usługowemu Politechniki Wrocławskiej. Wtedy to adiunkt Katedry Budownictwa Ogólnego, dr inż. arch. Witold Lipiński, zaproponował całkowite odstąpienie od rozwiązań konwencjonalnych i skreślił wizję "marsjańskich talerzy" na Śnieżce.
Oryginalny kształt schroniska-obserwatorium nasuwa pytanie, dlaczego projektant wybrał właśnie takie rozwiązanie architektoniczne. Z rozmowy z dr Lipińskim można przypuszczać, że grało tu rolę nie tylko zamiłowanie do form okrągłych, ujawniające się również w kopulastej sylwetce prywatnej siedziby mego interlokutora przy ul. Moniuszki 33 we Wrocławiu, i nie tylko znane z autopsji realia klimatyczno-sytuacyjne na Śnieżce. Natchnienie czerpał także z obserwacji dokonywanych w ramach "hobby" - z kabiny szybowca.
- Zasugerowały mnie charakterystyczne dla Karkonoszy grupy skalne uformowane erozją. Ze spiętrzeń eliptycznych głazów zapożyczyłem przyszły kształt obiektu. W grę wchodził też aspekt aerodynamiczny, dominujący przy konstrukcji samolotów, o których jako zamiłowany szybownik wiele się naczytałem.
Z uwagi na wiejące na Śnieżce silne wiatry taką opływową, aerodynamiczną sylwetkę dyktowała nie tylko troska o trwałość budowli, ale i o potrzeby, wynikające z zadań obserwatorium.


"Igloo" prywatna siedziba, którą wzniósł sobie we Wrocławiu
według własnego projektu dr inż. Witold Lipiński


Nie bez znaczenia była też chęć jak najmniejszej deformacji samego szczytu. Rozbicie budynku na trzy bryły optycznie zmniejsza go i pozwala na wkomponowanie niektórych partii w zbocze, przez co unika się zajęcia zbyt dużej powierzchni szczytu (zaledwie 180 m2) zachowując równocześnie maksymalną funkcjonalność wnętrz. Każdy dysk stanowi ponadto konstrukcyjnie odrębną całość, co ułatwiło samą budowę.
- Największy dysk wpuszczony częściowo w stok mieści część turystyczną z restauracją, hallem, kuchnią i zapleczem, a także mieszkania personelu schroniska; do wnętrza prowadzą dwa wejścia, z czego główne na przedłużeniu szlaku turystycznego. Akcentem ozdobnym miał tu być murek oporowy, z którego jednak zrezygnowaliśmy z uwagi na niebezpieczeństwo nawiewania śniegu. Dysk środkowy ma oddzielne wejście i przeznaczony jest na pracownie i mieszkania pracowników obserwatorium. Pion komunikacyjny umieszczony w wieży łączy go z salą i tarasem obserwacyjnym w najwyższym "talerzu". Obiekt będzie ogrzewany paliwem płynnym przechowywanym w bezpiecznej odległości, w cysternach pod tarasem widokowym, wzniesionym na miejscu starego schroniska. Koncepcja zabudowy Śnieżki wzbudziła zainteresowanie zagranicznych specjalistów od spraw zagospodarowania turystycznego, zdjęcia makiety i podstawowe dane techniczne zaprezentowano na wystawie obiektów turystycznych w czasie trwania Olimpiady w Meksyku.

*

Wykonany w bardzo krótkim czasie przez zespół dr Lipińskiego projekt koncepcyjny uzyskał pełną aprobatę władz jeleniogórskich. W listopadzie 1960 r. został przedstawiony - jako kontrpropozycja - Wojewódzkiej Komisji Oceny Projektów Inwestycyjnych, w której posiedzeniu uczestniczyli: przewodniczący WKKFiT Jan Karst, przedstawiciele Banku Inwestycyjnego, Narodowego Banku Polskiego i władz jeleniogórskich. Opiniujący przedłożone propozycje rozwiązań zastępca architekta wojewódzkiego, prof. inż. Stanisław Będkowski, jednocześnie wypowiedział się za koncepcją wrocławską. W odróżnieniu od rozwiązań warszawskich była ona tańsza o 2 mln zł, łatwiejsza w realizacji (w znacznej części oparta na elementach prefabrykowanych), o lżejszej konstrukcji, nie wymagała też natychmiastowego rozebrania istniejących na szczycie obiektów, nie zmieniała charakterystycznej sylwety Śnieżki. Opływowe kształty budynku zmniejszają napór wiatru i pozwalają uniknąć deformacji strug powietrza, stanowiących na Śnieżce przedmiot pomiarów.
W oparciu o stanowisko instancji wojewódzkich GKKFiT zażądał ponownego przedłożenia wszystkich wariantów budowy, już w dokładniejszym rozpracowaniu, wyznaczając termin ich konfrontacji na KOPI w październiku 1961 r. Projekt wstępny (z września 1961 r.) według propozycji dr inż. arch. Lipińskiego wykonał Zakład Budownictwa i Dokumentacji Architektonicznej Politechniki Wrocławskiej, uwzględniając już sugestie przyszłego użytkownika, PIHM-u, a także budowę wodociągu na szczyt i drogi (pierwotnie zamierzano do transportu budulca zainstalować roboczy wyciąg linowy). Zakładano, że skoro decyzje na szczeblu centralnym miały zapaść w tym samym roku, w 1962 r. będzie można przystąpić do realizacji inwestycji, obliczanej wstępnie na okres dwóch lat.
Minęły jednak trzy lata, a na Śnieżce nic się nie działo z wyjątkiem tego, że w październiku 1962 r. pękła jedna ze szczytowych ścian obserwatorium i architekt powiatowy wydał nakaz opuszczenia budynku w ciągu 48 godzin. Załoga nie chcąc przerywać obserwacji o znaczeniu międzynarodowym wybłagała remont zabezpieczający, wymieniono spróchniałe elementy, potem wzmocniono nadwątlone ściany, a PIHM gorączkowo zaczął szukać wykonawcy - przynajmniej na roboty wstępne.
Doszło też nareszcie do decydującej konferencji na temat inwestycji, tyle że nie na forum GKKFiT, lecz w Centralnym Urzędzie Gospodarki Wodnej, któremu wówczas PIHM podlegał, a który przejął z resortu turystyki realizację budowy. Na odbytym w dniu 27 lutego 1963 r. posiedzeniu Zespołu Rzeczoznawców Oceny Projektów Inwestycyjnych przy Departamencie Inwestycji CUGW koreferentem dwóch przedłożonych wstępnych opracowań projektowych był światowej sławy architekt prof. Jerzy Hryniewiecki. Z punktu widzenia przydatności w warunkach Śnieżki uznał on koncepcję wrocławską za zdecydowanie lepszą od projektu warszawskiego, zgłosił jedynie zastrzeżenia co do podziału radialnego w mniejszych dyskach. W toku dyskusji wysunął też sugestie pewnych zmian w kształcie i konstrukcji kopuły dachów oraz w układzie komunikacyjnym wewnątrz budynku.
Skoro zapadły ostateczne ustalenia, co i jak zbudować na Śnieżce, można było przystąpić do technicznego przygotowania inwestycji. Również w tej fazie zakład Politechniki Wrocławskiej wykazał ogromną operatywność: dokumentacja była gotowa już w dniu 31 sierpnia 1964 r. Wywiązał się też ze swego zadania wrocławski "Hydroprojekt", który opracował założenia zewnętrznej sieci wodnej wraz z wodociągiem i przepompowniami.

DROGA PRZEZ MĘKĘ

W konsekwencji ustaleń w CUGW - 23 maja 1964 r. - odbyła się w "Orlinku" konferencja poświęcona skoordynowaniu robót przygotowawczych na Śnieżce, w której uczestniczyli przedstawiciele głównego inwestora: Zarządu Inwestycji Zabudowy Górnej Odry, a także WKKFiT, władz regionu jeleniogórskiego, Karkonoskiego Parku Narodowego i Poznańskiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych. Przyjęto na niej wprawdzie, że przede wszystkim powstać musi brukowany trakt od świątyni Wang w Bierutowicach na szczyt Śnieżki, umożliwiający dowożenie materiałów, że równocześnie budować się będzie przepompownie, ujęcie wody i trafostację, ale do zatwierdzenia harmonogramu i podziału prac nie doszło. Przedsiębiorstwo z Poznania, które miało budować drogę, nie określiło nawet zakresu przerobu i terminu podjęcia robót. Brak innego specjalistycznego wykonawcy spowodował, że powierzono w końcu to trudne zadanie nowo powstałemu Powiatowemu Zarządowi Dróg Lokalnych, mimo iż miał on już swój plan, a w odniesieniu do robót górskich nie dysponował ani potrzebną kadrą, ani sprzętem czy doświadczeniem.
W dniu 15 czerwca 1964 r. dwudziestu pracowników PZDL wraz z grupa żołnierzy KBW rozpoczęło na Równi pod Śnieżką przygotowywanie podłoża pod pierwszy odcinek drogi, będącej precedensem w kraju. Równocześnie inna ekipa podjęła wstępne prace przy drugim odcinku - w rejonie Wangu, a od górnej stacji wyciągu na Kopę wojsko drążyło wykop pod wodociąg. Roboty początkowo przebiegały szybko, środkami transportu wspomagał wykonawcę Ośrodek Transportu Leśnego w Sobieszowie, "Zakłady R-1" w Kowarach oraz PKS, przewożąc codziennie po kilka wagonów kostki granitowej z dworca kolejowego w Karpaczu. Zaczęła się też budowa ujęcia wodnego w dolinie Łomniczki.
Już 26 kwietnia 1965 r. na polecenie NIK-u wstrzymano jednak roboty na drodze, głównie z uwagi na niekompletną i nieformalną dokumentację. O mankamentach tego opracowania najlepiej świadczy fakt, że po uwzględnieniu poprawek zgłoszonych przez ekspertów: prof. Łęczyckiego i doc. mgr Różyckiego - koszt 10-kilometrowego traktu z początkowych 6 mln zł wzrósł do 16 mln zł (dodatkowych opracowań specjalistycznych wymagał choćby odcinek ostatni na obsuwającym się zboczu stożka Śnieżki). Wznowione jesienią prace zabezpieczające przerwały już w październiku opady śniegu. W rezultacie l stycznia 1966 r. całkowicie gotowy był tylko 1200-metrowy odcinek na Równi oraz 300 m drogi (z przygotowanych 800 m) od strony Wangu, zaś nakłady sięgnęły kwoty 5,8 mln zł. Doświadczenia kazały liczyć się z kosztem łącznym rzędu 20 mln zł (10,5 mln zł asygnował WKKFiT, resztę pokryć mieli inwestor obserwatorium i KPN), mimo to limit wyznaczony na 1966 r. znów przewidywał tylko 3,5 mln zł. Skąpe przeroby i ogromne trudności techniczne już wtedy przekreśliły realność zakończenia budowy w 1967 r.
Pogoda ograniczała na tej wysokości okres prac ziemnych do 3-4 miesięcy w roku, woda i mróz niszczyły to, co poprzednio zrobiono. Brakowało jakiejkolwiek mechanizacji i środków transportu, jako że wspomagające zakłady skutkiem zbyt częstych awarii wozów wkrótce się wycofały. PZDL dysponował tylko dwoma własnymi wyeksploatowanymi samochodami i dwoma pożyczonymi z Raciborza i Kłodzka.


Inż. arch. Waldemar Wawrzy-
niak, najbliższy współpraco-
wnik dr inż. arch. W. Lipiń-
skiego


Koszty transportu i napraw stanowiły jedną trzecią ogółu wydatków, nawet żwir zwożono z Pilchowic i Krzaczyny, póki w połowie 1966 r. dyrekcja Karkonoskiego Parku Narodowego nie zezwoliła na pozyskiwanie go wprost na Równi pod Śnieżka. Nielicznych robotników przerzucano z miejsca na miejsce w ślad za nimi wożąc sprzęt i materiały. Największa bolączką był jednak brak nadzoru i koordynacji prac. Gdy w końcu wykrystalizowała się sprawa budowy obserwatorium, droga była rozgrzebana na całej długości, a najtrudniejszy 1,5 kilometrowy odcinek na stożku prawie nietknięty. Ostatecznie budowa traktu zakończyła się w 1971 r. a nie jak planowano cztery lata wcześniej; sfinalizował ją prywatny wykonawca.

ROSNĄ MURY NA ŚNIEŻCE

Dokumentacja techniczna sporządzona przez Zakład Politechniki, opracowana w części dotyczącej architektury przez dr inż. arch. Witolda Lipińskiego i mgr inż. arch. Waldemara Wawrzyniaka, od strony konstrukcji przez dr inż. Andrzeja Sokolskiego i mgr inż. arch. Zbigniewa Katołę, zaś w odniesieniu do instalacji sanitarnych przez mgr inż. Stanisława Jeżewskiego, a instalacji elektrycznych - mgr inż. Mieczysława Kubraka, nosi datę 31 sierpnia 1964 r. Konsultowali ją w fazie opracowywania specjaliści różnych katedr i instytutów, warunki atmosferyczne i sytuacyjne na Śnieżce wymagały bowiem nietypowych rozwiązań i parametrów w zakresie stabilności konstrukcji, izolacji cieplnej budynku czy zabezpieczenia go przed wyładowaniami elektrycznymi.
Minął jednak rok 1964 i następny, a wykonawcy przedsięwzięcia nie było, choć na przestrzeni lat rozważano już różne koncepcje realizacyjne, nie wyłączając propozycji powierzenia inwestycji budowniczym Turoszowa w oparciu o zbywające tam materiały. Najpoważniejszym kandydatem było w pewnym okresie Woj. Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego nr l z Wrocławia, skierowane jednak potem na teren Zagłębia Lubińskiego. Ostatecznie, w wyniku wielu narad i dzięki interwencji władz wojewódzkich, Dolnośląskie Zjednoczenie Budownictwa wyznaczyło wiosną 1966 r. Jeleniogórskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego jako głównego wykonawcę inwestycji na Śnieżce. Miało ono od czerwca 1966 r. rozpocząć stawianie przepompowni poniżej Śnieżki, a latem dokonać wykopów fundamentowych na szczycie. Jako podwykonawców stalowej konstrukcji zaangażowano "Mostostal Poznań", instalacji sanitarnej i ogrzewczej - WPIP "Instal", a elektrycznej - "Winel" z Wrocławia. Transport budulca powierzono wrocławskiemu "Transbudowi" (do wykonania ław fundamentowych i części parteru miał posłużyć kamień występujący na miejscu). Na wniosek Zarządu Inwestycji Zabudowy Dorzecza Górnej Odry z dnia 19 lipca 1966 r. Wydział Budownictwa, Urbanistyki i Architektury PPRN w Jeleniej Górze pismem nr B-I-601/222/66 z 10 sierpnia 1966 r. wydał zezwolenie na budowę obserwatorium.
Przedwczesne były jednak nadzieje, że skoro partnerzy porozumieli się, a wykonawca symbolicznie rozpoczął roboty, inwestycja wartko się potoczy. Już na wstępie węzłem gordyjskim okazała się sprawa zakwaterowania 20-osobowej ekipy zatrudnionej na szczycie. JPBM odrzuciło propozycję przystosowania dla niej pomieszczeń w starym schronisku, motywując to zagrzybieniem budynku, natomiast koncepcji budowy obiektu socjalnego u stóp Śnieżki z kolei przeciwstawił się dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego i inwestor. Nim sprawę uzgodniono, minął pierwszy "sezon budowlany" z przerobem zaledwie 300 tys. zł. Robotnicy zamieszkali chwilowo w "Strzesze".


Inż. St. Siemieński - kie-
rownik budowy "talerzy mar-
sjańskich" na Śnieżce


Inwestycje, nad którymi nadzór z ramienia inwestora przejął inż. Stanisław Mroczkowski, objęły na dole: budowę przepompowni I i II stopnia, ujęcia wody ze "Złotej Studni" w dolinie Łomniczki, trafostacji koło schroniska "Pod Śnieżką" i hotelu robotniczego wraz z zagospodarowaniem placu budowy, zaś na szczycie: rozebranie starego schroniska, wzniesienie głównego budynku schroniska-obserwatorium o kubaturze 5328 m3 i powierzchni użytkowej około 1500 m2, budowę zbiorników na wodę i paliwo, osadnika gnilnego oraz muru oporowego przy obiekcie. Wartość robót budowlano-montażowych obliczono na 12 min zł, a prac instalacyjnych i montaż konstrukcji stalowej - na około 5 min zł (według pierwotnego kosztorysu roboty kubaturowe pochłonąć miały 9 mln zł).
Przystępując w 1966 r. do realizacji, JPBM przewidywało zakończenie inwestycji w ciągu trzech lat, obiekt tego typu - nietrudny, choć nietypowy - wymagałby bowiem u nas na nizinach 2-2,5-letniego cyklu budowy. Z uwagi na warunki wysokogórskie, ograniczające okres robót zewnętrznych do co najwyżej trzech miesięcy, gospodarze terenu i inwestor już z góry założyli znacznie dłuższy od tradycyjnego cykl realizacji. Jak się jednak potem okazało, i ten współczynnik zwłoki był za mały. O trudnościach, jakie napotykano w toku robót, mówi poniżej inż. Stanisław Siemieński z JPBM, kierujący budową na Śnieżce od początku:


Prace rozpoczęte w 1967 r. od rozbiórki starego schroniska wznoszącego się
na polskiej stronie szczytu Śnieżki


- Roboty rozpoczęliśmy faktycznie w 1967 r. od budowy hotelu na płaskowyżu poniżej szczytu. Frontów działania było kilka. W połowie maja PTTK przekazało inwestorowi za symboliczną złotówkę stare schronisko na szczycie, przystąpiliśmy więc do rozbiórki obiektu. W dolinie Łomniczki i koło schroniska "Pod Śnieżką"
Układanie fundamentów pod obserwato-
rium-schronisko na Śnieżce

Wykopy pod fundamenty nowego obserwa-
torium-schroniska; w głębił dotychczasowe
obserwatorium, które będzie rozebrane

do końca sezonu 1968 r. zrobiliśmy obie przepompownie wraz z ujęciem wody i trafostacją, latem 1969 r. rozpoczęliśmy budynek główny obserwatorium. Do 1971 r. roczne przeroby wahały się w granicach l do 1,7 mln zł, dopiero ostatnie dwa lata były wydajniejsze. Już latem 1971 r. mury były podciągnięte tak daleko, że ekipy "Mostostalu" mogły przystąpić do montażu pierwszego dysku; jesienią 1973 r. cały obiekt został oszklony, pozostały roboty wewnętrzne.
- Stan zerowy budynku głównego wykonany jest w konstrukcji żelbetowo-ceglanej, podpiwniczenie, parter i część wnętrz - w konstrukcji stalowo-żelbetowej, cała reszta jest konstrukcją stalową. Metalowe szkielety dysków pokrywa z zewnątrz płaszczyzna z desek obitych warstwą izolacyjną i milimetrowej grubości blachą aluminiową. Inwestycja - choć gdzie indziej nie nastręczałaby większych problemów technicznych - w warunkach Śnieżki przebiegała bardzo opornie. Ludzie uciekali z budowy, bo warunki atmosferyczne nie tylko ograniczały czas prowadzenia robót, ale szkodziły zdrowiu. Nieraz, nawet wiosną czy latem, przez tydzień i więcej nie można było prowadzić robót, bo przy wietrze powyżej 100 km/godz. nie sposób było oddychać. Często szczyt spowijała taka mgła, że robotnicy zjeżdżając z budowy szli przed maską samochodu w przemokniętych na wskroś podwójnych ubraniach; chwila nieuwagi mogła spowodować stoczenie się ludzi i pojazdu w przepaść.


Montaż konstrukcji stalowej dysku "schroniskowego" (1971 r.)



Montaż konstrukcji dolnego dysku, w którym umieszczona została restauracja


- Dopóki w 1970 r. nie został oddany hotel na Równi, ekipy mieszkały w "Strzesze", "Samotni", na kwaterach w Karpaczu. Samo dotarcie do miejsca pracy wymagało wysiłku fizycznego i czasu, przedsiębiorstwo płaciło wysokie sumy za wyżywienie i noclegi. Obecnie "gazik" dowozi do hotelu posiłki w bemarach z zakładowej stołówki. Jedyną rekompensatę za wyjątkowo trudne warunki pracy wywalczony w końcu dodatek wysokogórski w wysokości 5 zł za roboczogodzinę, zniesiono już po dwóch latach i przedsiębiorstwo wyrównuje go we własnym zakresie, co oczywiście powiększa koszty realizacji.


Cysterna ta wraz z drugą o tej samej pojemności na 25 tysięcy litrów paliwa
(ropy) dowieziona na szczyt Śnieżki. Cysterny umieszczone zostały pod tarasem
widokowym, w miejscu, gdzie przedtem wznosiło się stare schronisko.



Montaż najwyższego dysku na wieży komunikacyjnej


- Dla rytmiczności i efektywności prac kolosalną przeszkodę stanowiła przeciągająca się budowa drogi. Rozkopana trasa i ciągłe poprawki niektórych odcinków często zmuszały do wożenia materiałów i termosów z posiłkami czarnym szlakiem - przez Biały Jar i Kopę. Skutkiem złych warunków przedsiębiorstwo "Transbud" w pewnym momencie odmówiło nam usług, przekazując zdezelowanego "stara 66" o napędzie na trzy osie (jedyny samochód ciężarowy, który jest w stanie wjechać na szczyt), i transportem musieliśmy się zająć sami. W 1971 r. przez dwa tygodnie zamknięty był pół-kilometrowy odcinek drogi po stronie czeskiej.
- Po każdej zimie roboty trzeba było zaczynać od naprawiania szkód. Magazyny pokrywaliśmy papą dwukrotnie, dwa razy ze stoku na drogę zsunęły się lawiny kamieni. Wiosną i jesienią podjazd tarasowały zwały śniegu; we znaki dawał się huraganowy wiatr na szczycie. Konwencjonalne zasady zabezpieczania kruszywa zupełnie nie zdawały egzaminu, wiatr rozdmuchał nawet gotowe już szalunki do betonowania osadnika, a w głównym budynku powodował takie przeciągi i wiry powietrzne, że niektóre ścianki działowe trzeba było stawiać po trzy razy. Jeszcze po oszkleniu obiektu do środka stale nawiewało śniegu, wiatr wgniótł zresztą kilka szyb. Aby rozpocząć roboty we wnętrzu - od marca bieżącego roku - ocieplaliśmy i suszyliśmy dyski kolejno nagrzewnicami elektrycznymi.
- Załodze budowy tak już dojadło zimno, wiatr, niewygody, kłopoty z transportem i przestojami z takich czy innych przyczyn - zakończył swoje wywody inż. Siemieński, że pracuje bez mała z zawziętością, byle tylko prędzej opuścić niegościnną Śnieżkę. Zresztą takich, którzy tu wytrwali od początku, jak Wacław Budzyński, Władysław Maj, Józef Zdyb, Józef Górak, Tadeusz Szewc, Mieczysław Trybus, Henryk Płosaj czy pracujący krócej, ale bardzo dobry majster Szczepan Grabowski - można policzyć na palcach.

*

Pozostanie faktem, że na opóźnianiu się budowy zaważyło również wiele subiektywnych przyczyn, zawinionych przez wykonawcę. Niemniej trudno nie docenić heroizmu ludzi, którzy wznosili obiekt na Śnieżce - unikatowy nie tylko w kształcie ale i w warunkach realizacji. Zmuszały one do stosowania odmiennych od zwyczajowo przyjętych zasad działania, wymagały umiejętności przewidywania, mistrzowskiego opanowania rzemiosła. Nawet drobne usterki i niedopatrzenia, które na normalnej budowie pozostałyby bez konsekwencji, tu miały skutki nieobliczalne doprowadzając do katastrof.


Ściany zewnętrzne dysków pokryte zostały drewnianym szalunkiem, który
następnie uzyskał osłonę z aluminiowej blachy grubości l mm


Wystarczy powiedzieć, że z powodu wygniecenia okien przez wichurę śnieg jeszcze w połowie kwietnia ponownie zasypał wnętrze dysków, znów odsuwając termin rozpoczęcia robót tynkarskich. Nawet drgania budynków od podmuchów wiatru powodowały samoczynne otwieranie się okien. Następowało to tym bardziej, że zastosowane zostało do ram drewno, które - jak wiadomo - ulega spaczeniu; posłużono się też konwencjonalnymi ryglami nie gwarantującymi szczelności w warunkach śnieżnych.
U progu 1974 r. budowa obserwatorium zgłoszona została jako czyn 30-lecia w regionie, a w kwietniu br. uznano ją jako jubileuszową inicjatywę na skalę wojewódzką, stanowiącą przedmiot osobistego zainteresowania wojewody Zbigniewa Nadratowskiego.
Jesienią 1973 r. inwestor zgromadził na Równi pod Śnieżką 63 beczki z paliwem dla instalacji ogrzewczej, ale raptowne nadejście śniegów uniemożliwiło przetransportowanie beczek na szczyt, gdzie od uruchomienia ogrzewania zależało dalsze prowadzenie robót we wnętrzu dysków. Aby skrócić czas postoju, pod koniec stycznia 1974 r. do przecierania szlaku zasypanego śniegiem spontanicznie przystąpiła młodzież z jeleniogórskich szkół, ratownicy GOPR, żołnierze WOP, studenci i wycieczkowicze. Atak na oblodzony szczyt udał się, cały zapas paliwa zabezpieczający działanie ogrzewania na okres trzech miesięcy, czyli do nastania letniej pogody, znalazł się na wierzchołku Śnieżki, w obrębie wznoszonego obiektu.
Niestety społeczny wysiłek nie na wiele się jednak zdał, gdyż jeszcze w połowie kwietnia ogrzewanie było nieczynne, a pierwsza próba rozruchu ujawniła tak poważne usterki, że napełnienie zbiornika wodą stało się niemożliwe. Uruchomienie instalacji ogrzewczej nastąpiło dopiero 25 kwietnia. Podjęcie prac wykończeniowych przez cały kwiecień i część maja udaremniała zresztą również aura. Droga na szczyt była zasypana śniegiem. Do usuwania go skierowano ekipy Rejonu Eksploatacji Dróg Publicznych dysponujące pługiem i dmuchawą. Ekipy te przetarły drogę u podnóża Śnieżki a drogę na szczyt oczyścili ze śniegu i lodu -w okresie dwóch tygodni - w czynie społecznym - uczniowie szkoły przyzakładowej Jeleniogórskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Miejskiego. Etap robót wykończeniowych obejmował poprawienie tynków na sufitach, ułożenie ich na ścianach, wykonanie podłoża pod posadzki na dyskach, a w hallu wyłożenie posadzki łamanym kolorowym marmurem, pozyskanym w rejonie Kłodzka. Dopiero wtedy można było przystąpić do zagospodarowania pomieszczeń.
Projekt wnętrz opracowany został przez Pracownie Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Projekt obejmuje wykończenia drewniane, parapety, osłony na grzejniki, boazerie ścian, stylizowany kominek i wszelkie elementy dekoracyjne. Na nietypowe meble i szereg niekonwencjonalnych detali wystroju pracownia przygotowała indywidualne projekty. Na temat rodzaju i kształtu sprzętów użytkowych dyskusja jeszcze trwa. Wykonawcą wnętrz w drewnie jest prywatny rzemieślnik Jan Bogdziewicz z Cieplic, którego dziełem jest też bardzo udany wystrój sali koncertowej Szkoły Muzycznej w Jeleniej Górze.

ZADANIA ŚNIEŻKI

"Marsjańskie" schronisko-obserwatorium na Śnieżce będzie w bieżącym roku - 1974 - oddane do użytku. Jego śmiała i oryginalna sylwetka już dziś jest prawie równie popularnym symbolem regionu, jak herbowy jeleń.
Na otwarcie tej ważnej placówki na szczycie Śnieżki czekają turyści i Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, bo tak po reorganizacji resortu nazywa się teraz PIHM.


Szkielet dolnego dysku okryty szadzią w okresie zimy 1973/74 r.



Wprawdzie minie jeszcze rok, nim rozbierze się stary budynek obserwatorium, jako że początkowo prowadzić się będzie w celach porównawczych pomiary równocześnie w obu obiektach - program badań dla nowej placówki jest jednak już ustalony. Jak w zmienionych warunkach widzi zadania i perspektywy rozwoju służby meteorologicznej kierownik obserwatorium - mgr Tadeusz Hołdys?
Oto jego wypowiedź:
- Obserwatoria wysokogórskie tylko dodatkowo wykonują prace dla potrzeb służby pogody. Ich naczelnym zadaniem jest obserwacja zmienności warunków w najbardziej czynnej warstwie atmosfery (850 milibarów), a więc badanie struktur chmurowych czy procesów i ładunków elektrycznych, występujących w chmurach. Zjawiska te na niżu są nie do uchwycenia.
- Śnieżka usytuowana jest jeszcze w klimacie morskim i przejmuje jego cechy, podczas gdy obserwatorium na Kasprowym Wierchu pracuje już w warunkach klimatu kontynentalnego. Właśnie z racji tej specyfiki klimatycznej spełnia Śnieżka w środkowej Europie ważną funkcję usługową dla międzynarodowej służby lotniczej. Badania tu prowadzone pozwalają wykrywać groźne dla samolotów oblodzenia, wiatry o dużych prędkościach i nagłe spadki ciśnień.


Z końcem sierpnia 1974 roku taki był wygląd zewnętrzny "talerzy marsjańskich" na szczycie Śnieżki


- Chcielibyśmy też prowadzić tutaj na miejscu obserwacje dla potrzeb bioklimatologii. Chodzi tu o badanie wpływów i zmian elektromagnetycznych w sytuacji przemieszczania się mas powietrznych przez naturalną barierę, jaką są Sudety i Karkonosze. W nowym obiekcie możliwy będzie kolejny kierunek badań. Powstanie bowiem pracownia skażeń atmosfery, pozwalająca na zajęcie się nader kłopotliwym dla Kotliny problemem, zanieczyszczeniem powietrza. Prowadzić będziemy pomiary ilości, jakości oraz stężeń wszelkich zanieczyszczeń, spłukiwanych z deszczem bądź śniegiem. Pewne badania tego typu robiliśmy już swego czasu z inicjatywy i dla potrzeb Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Puławach, przy czym stwierdziliśmy m. in., że śnieg na wierzchowinie Karkonoszy wykazuje cechy kwaśne na skutek zawartego w nim kwasu siarkowego i innych związków siarkowych. Ile i jakiego typu są te skażenia - wykażą przyszłe badania.
Dla ośmioosobowej w tej chwili załogi obserwatorium, która przez okrągłą dobę nie bacząc na kaprysy arktycznego klimatu pełnić musi odpowiedzialną służbę badawczą, przejście do nowej siedziby oznacza poprawę warunków pracy i życia w górskim pustkowiu. Stwarza możliwości rozszerzenia badań, na które czeka rolnictwo, komunikacja, medycyna.
Mieszkańcom regionu "latające talerze" na Śnieżce kojarzą się przede wszystkim z kolejnym osiągnięciem jeleniogórskiej turystyki, podnoszącym jej atrakcyjność i renomę. Wieloletnie marzenia i wysiłki, zmaterializowane obecnie pod postacią unikatowego pod wzglądem architektury, konstrukcji i warunków tworzenia obiektu w Europie - są doskonałym symbolem nowoczesnej techniki i nauki wprzęgniętych w służbę dla człowieka.

BIBLIOGRAFIA

1. Projekt wstępny Schroniska i Obserwatorium na Śnieżce, Wrocław 1961.
2. Projekt techniczny (część budowlana) Obserwatorium PIHM i Schroniska na Śnieżce, Wrocław 1964.
3. "Nowiny Jeleniogórskie" - roczniki 1959-1974.
5. "Tezy Jeleniogórskie 1961-1965" - Jelenia Góra 1961.
6. Materiały OR NOT w Jeleniej Górze na konferencję naukowo-techniczną na temat "Model planu zagospodarowania przestrzennego regionu jeleniogórskiego z uwzględnieniem optymalnych warunków środowiska człowieka" Jelenia Góra 1972.
7. E. Schlegel, Riesengebirge und Isergebirge, Dresden 1910.

Aktualizacja: 2009-03-25